Wczoraj w nocy szczęśliwie powróciłam z trzydniowego biwaku :). Było naprawdę świetnie, wszystkim polecam rekreacyjne wakacje z psami.
Pierwszego dnia, gdy akurat wsiadaliśmy do auta, by ruszać w drogę, przypomniało mi się, że nie mam przy sobie smyczy Harry'ego. Otworzyłam więc bagażnik, wzięłam torbę z rzeczami Harki, wyciągnęłam tę smycz, i gdy wkładałam torbę z powrotem do przepełnionego bagażnika, to spadła kosmetyczka , z której wszystko się wysypało. Widząc to, Harry migiem zabrał zestaw korektorów i uciekając zobaczył, że brama jest otwarta, więc przez nią wybiegł. Goniliśmy się tak po wiosce z dobre 15 minut zanim Harry przybiegł do mnie po przysmak, którym go ciągle zachęcałam. Potem jednak już ruszyliśmy w drogę, po drodze wstąpiliśmy do Kościerzyny na pizzę i lody, do Lidla na małe zakupy i późnym wieczorem dotarliśmy do Czarliny. Około 21 mój tata z wujkiem zaczął składać namiot, zajęło im to jakieś 3 godziny, a że około 22 robi się ciemno, to mieli podwójne utrudnienie, bo do naszego namiotu nie było załączonej instrukcji. Namiot wyglądał mniej więcej tak:
Nie dziwcie się, że wygląda jak po przejściu tornado, zostało sporo śledzi, rurek i sznurków nie użytych, jednak namiot stał :D. Tego dnia wydarzyło się jeszcze jedno. Harry zobaczył to:
Niby niewinny zbiornik z wodą, a jednak Harry w ciągu całego wyjazdu wykąpał się w nim przynajmniej 30 razy. W nocy, gdy w piątek kładliśmy się spać, Harry wykąpał się w tymże stawiku i przez resztę nocy śmierdziało mokrym psem i rybami. Do tego było mokro, a nawet bardzo.
W sobotę wyjechaliśmy na cały dzień do zamku w Malborku. Bez psa! Gdy przejechaliśmy może z 200 metrów, zatrzymaliśmy się, bo w aucie coś śmierdziało kupą. Okazało się, że każdy z osobna wdepnął w harusine gówno, które było koło samochodu! Harry dał nam o sobie przypomnieć, musieliśmy wycierać nasze buty o mech, który rósł przy drodze.
Nie będę opowiadać, co w Malborku było, bo w sumie mnie aż tak bardzo nie obchodzą zamki, ale mojego brata bardzo, więc mu się podobało. Wróciliśmy około godziny 19, bo były straszliwe korki. Tego dnia Harry nie zrobił nic strasznego, w nocy był suchy. Był za to pierwszy raz w rzece. Baardzo mu się to spodobało, jednak dużo zdjęć znajdziecie pod koniec posta.
W niedzielę byliśmy calutki dzień na rzeką. Harry kocha wodę, więc gdy miał ochotę to tylko wskakiwał :). Bardzo podobał mi się ten wyjazd, choć może bardziej, gdybyśmy nie musieli ciągle pilnować Harry'ego przed pójściem do stawiku. Mógł on go przecież totalnie zniszczyć i przedziurawić.
Moja kochana wydra
Tu ze mną :)
Tak się wypoczywa na wakacjach :D
Gucio - posokowiec bawarski
Axel - książe wsi
Tobi
Trochę krajobrazu ..
Zabieraj tego flesza :D
Harry we własnej osobie :)
Begonie <3
Masz śliczne włosy *.* . Harry na, nie których zdjęciach wygląda jak dorosły lablador, myślałam że to nie on xD. U nas też było świetnie na Mazurach!
OdpowiedzUsuńH&F
Ale fajnie :) super pomysł n taki wypoczynek z psiakiem ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście Harry nie raz na zdjęciu wygląda jak dorosły labek :D
Pozdrawiamy :) http://borderoli.blogspot.com/
Świetny pływak z Harrego ;)
OdpowiedzUsuńAle masz śliczne włosy!
OdpowiedzUsuńNo i wypad musiał być na prawdę udany! :D
Pozdrawiamy Wiktoria&Fado
Śliczne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńHarry fajnie wygląda jak pływa :P Nie to co moja Zuzia, dopiero nie dawno odważyła się na chwilę wejść do jeziora :)
Pozdrawiam!
http://poprostuzuzia.blogspot.com/
Cieszę się, że wyjazd się udał :)
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia, szczególnie te, gdy Harry pływa. Zazdroszczę Ci takiego psa, bo moja sunia to owszem lubi, ale tylko łapki dla ochłody zamoczyć :). Cała się chyba nigdy nie zanurzy.
Pozdrawiamy
Evily i Daisy
http://daisyunka.blogspot.com/
Moja koleżanka też ma takie włosy! *.* CUDO <3
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, Bombi by tak szybko nie wszedł do wody xD
Begonie są piękne!