sobota, 6 września 2014

Nareszcie WEEKEND !! + piszczący koncert Harry'ego/5,6.09.14/

Hej!

W końcu piszę, szczerze, to bardzo za tym tęskniłam. Nawet, kiedy nie wchodzę w ogóle na blogger'a, to i tak myślę o blogu ;) Na szczęście nie zadają nam na razie zbyt wiele, więc w tygodniu miałam trochę czasu na czytanie Waszych postów.

Jak więc wygląda nasz (mój i Harry'ego) zwykły dzień? Wstaję chwilę przed siódmą, potem się szykuję, wychodzę z domu 7.20 (do szkoły mam na 7.45), a Harry czasem potrafi przespać w moim łóżku nawet do 11! Taaak, na szczęście moja mama jest w domu, około 12-13 idzie po mojego brata do szkoły, a jednocześnie z Harry'm na spacer. Ja wracam do domu o około 17.30, jem obiad, robię lekcje, chwilę bawię się z Harry'm, potem kolacja, mycie się i dobranoc. Totalna nuda i nic nadzwyczajnego.

Wczoraj wracając ze szkoły zaszłam o sklepu mojego taty, żeby kupić coś smakowitego zgadnijcie dla kogo ;) Sklepy zoologiczne to choroba, jak wejdę, to mogę tak patrzeć parę godzin na wszystko.
No więc kupiłam parę rzeczy, które zajmą psiaka na długo, może też takie kupujecie ;)

1. KOŚĆ CZEKOLADOWA - Harry'emu znudziły się już wszystkie zwykłe kości. Ta ma śliczny zapach - kakaowy, na pewno smak jeszcze lepszy. Psiur oszalał, kiedy mu ją dałam do koszyka.
Cena: ok 4 zł.






 2. PATYK Z KOŚCI WOŁOWEJ OWINIĘTY FILETEM Z KACZKI LUB KURCZAKA - to jest nasz sprawdzony przysmak, Harry go uwielbia, jednak nie daję mu tego zbyt często, żeby nadal był dla niego atrakcyjny.Cena jednego ok: 1.70 zł.



3. CHLOROFILOWY PATYK - chlorofil jest najlepszy na zdrowe zęby, dlatego też kupiłam ten patyk. Harry nie jest zbyt wybredny, w sumie, to ani trochę, ale na pewno szybko mu się to nie znudzi. Cena ok: 2.50 zł.





4. MIĘTOWE SMACZKI - na odświeżenie oddechu, są bardzo miętowe, jednak Harry pożera je ze smakiem :) Cena jednej sztuki ok. 40 gr.



Jeżeli chodzi o spędzanie czasu wolnego, to w poprzednią niedzielę byliśmy nad morzem, a w ten weekend też planujemy wybrać się do lasu. Na szczęście na plaży nie było ludzi, raz na 20 minut może ktoś przeszedł, wtedy psiaka zapinaliśmy, żeby na tę osobę nie skoczył. Harry nam aportował, ale nie z wody, oczywiście. Jeżeli ktoś nie wie dlaczego, to już piszę. Prądy morskie mogłyby go porwać i Harry by utonął, fala mogłaby go zatopić lub gdyby wypłynął daleko po aport, mógłby się po prostu zachłysnąć słoną wodą i już do nas nie wrócić. Mamy znajomych z biszkoptowym labusem, który popłynął po głupi aport , kij przypłynął, a pies nadal szukał w morzu. Oni na brzegu umierali, patrząc na opadającego z sił psa, który szuka w wodzie czegoś, czego nie ma. W końcu jakoś dopłynął do brzegu i tam padł tak, że prawie go musieli nieść do samochodu. 
Teraz czas naaaa foooooooty :)











Teraz pora na piszczący koncert. Czasem Harry ma takie odpały z piszczącymi zabawkami, że nie można przeżyć z tym hałasem ;) Na krótkim filmiku możecie posłuchać.


Do następnej notki, pozdrawiamy,
Maria i Harry.

23 komentarze:

  1. W takim razie ja też jestem chora ;) moja babcia kupuje Daisy podobne kości, tylko że nie czekoladowe a zwykłe. Czasami są fajne, ale czasami trafi się twardszy egzemplarz, pies nie może rozgryźć i się niestety zniechęca.
    Pozostałe zakupy też fajne. Piękne zdjęcia :)

    Pozdrawiamy!
    Evily i Daisy

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tych rzecz, co kupiłaś, mój by nic nie tknął :/ Jest tak wybredny, że masakra. Nic co twarde, nie ruszy. Choć czasem to i tych bardziej miękkich nie zje...
    Śliczne zdjęcia! Ależ Harruś urósł :) Kiedy tu była mała kulka, teraz się bydle robi! :D Oby tylko nie był spasiony w dorosłym życiu, choć nie wydaje mi się, byś na to pozwoliła :)
    Nie ciekawa historia :/ Czasem się ciesze, że mój pies nie ma zakodowanej wody jako rzeczy najlepszej na świecie ;p
    Hah, uroczy filmik! <3
    Pozdrawiamy :)
    http://majkowaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja kupuję mu takie kości, tylko że wędzone. Czekoladowych u nas nie widziałam :). A reszta smaczków pewnie by go uczuliła, kupujemy tylko te naturalne.
    Świetnie, że pojechaliście nad morze. Harry się wyszalał :D.
    A z tą piszczałką to jakbym Emeta widziała. Jego ulubione zajęcie to właśnie bieganie i piszczenie zabawką :D.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak masz rację sklepy zoologiczne to choroba jak wejdę to już nie mogę nie zostać dłużej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I zawsze kiedy do jakiegoś wchodzę, czuję że tak bardzo chciałabym mieć już psa
      Martyna
      http//moje-zwierzakowo-polska.blogspot.com

      Usuń
  5. Wszystkie smaki bardzo fajne, Pikuś chętnie by je zjadł. Ale Harry już duży, strasznie się różni od zdjęcia w nagłówku :)

    Pozdrawiamy i zapraszamy do nas : beagle-pikus.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Też tak mam. Jak wejdę do zoologicznego mogę tam siedzieć godzinami. Bardzo fajne te smaczki. U nas w zoologicznych czekoladowych kości nie widziałam. Musiał być cudowny ten wyjazd nad może. Luna na szczęście nie piszczy zabawkami gdyż musimy piszczałki usuwać po się takiego dźwięku boi.
    Pozdrawiamy :)
    Ala i Luna

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale zazdrościmy zabawy nad morzem !
    Sklep zoologiczny jest chyba jednym z najczęstszych miejsc które odwiedzamy ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Też chiciałabym być z mini nad morzm ale w tym roku w ogóle nie byłam.Tymi smaczkami mini się zajada

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny post ! Muszę poszukać jakiś dobrych przekąsek dla mojego Hakerka ;) Bardzo przypadają mu do gustu te dentastix'y z Pedigree ;) Normalnie nie może się powstrzymać , tylko szczeka cały czas , aż jakiegoś smakołyka nie dostanie ;P Problem w tym że jego szczekanie po chwili zmienia się w pisk :(

    Zapraszam również do mnie
    w odbiciu lustrzanki aparatu

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękne zdjęcia! :) W sklepie zoologicznym to mogłabym siedzieć godzinami, bez wychodzenia :D
    Zapraszamy do nas http://jessie-zafira.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. wyglada apetycznie :D ja w przyszlym roku planuej wybrac sie z psiakiem nad morze ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetnie mieć tak blisko morze. Na pewno Harry czuje się świetnie tak bestrosko biegając.
    Kupiłaś świetne smkaołyki. Czekoladowa kość (?) jeszcze o tym nie słyszałam, ale to nie znaczy, że nie kupię. Jak tylko na daży sie okazja to sprawię prezent Fioniastej.
    Też teraz nie mam czasu na spacery z sunią i czuję z tego powodu wyrzuty sumienia, ale cóż co ja zrobię. Do szkoły chodzić muszę.
    Fiona też ma takie odpały jeśli chodzi o piszczałki. My mamy piczącego pluszaka i zieloną kość (dużo głośniejsza niż misiak).Kiedy rano wstaję, np. koło 6 i wychodzą z Fioną sie pobawić i nakarmić całą gromadę na dworze to po powrocie i wytraciu ręcznikiem mokrychy od rosy łap pies wpada w furie. Wlatuje do domu i pierwsze co łapie się zielonej kości i ucieka z nią po całym domu, głośno tupiąć i wydając nie miłosiernie głśne i denerwujące dźwięki :).

    H&F

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetne zdjęcia :) moje psiaki niestety nie gryzą takich przysmaków. Dostaną takie coś i od razu wylatują na podwórko i zakopują - logika ;)
    Zapraszam! ---> http://world-is-pretty.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale Ci psisko rośnie! Piękny z niego Labrador. :)

    Pozdrawiamy
    Ola i Baddy!

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetne zakupy! Też muszę się wybrać, bo już tak dawno nie kupowałam nic dla Sagi, ze aż się za tym stęskniłam. Teraz jak pójdę do weta po preparat na pchły, to może kupię jakieś smakołyki dla niej ;D
    Super zdjęcia! Te z ringiem w pysiu - Super! :D
    Pozdrawiamy i zapraszamy na nowego posta!

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetne zakupy! ;)
    Ale, Mały, nie już taki mały Ci rośnie, piękne psisko! :)
    Świetne zdjęcia :)
    Przez to, że jest szkoła to już dawno nic dla Molly nie kupowałam. A brakuje parę rzeczy :/
    Ciekawy, fajny post!
    Jak byłam nad morzem pod koniec wakacji to jeszcze bardziej się w nim zakochałam, ale Wam zajebiście :D
    Pozdrawiam!
    http://codziennebeagle.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Moja jamniczka uwielbia te czekoladowe kości! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mój ma tak samo z tymi piszczałkami.:D

    OdpowiedzUsuń
  19. Fajna zabawa nad morzem! :-) sama chciałabym mieć psa, ale.... Nontrudno. Może kiedys? Ale narazie postaram się częściej wchodzić na tego bloga ;)
    Pozdro od Lolly i jeszcze-nie-mojego psa😊😊

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo fajne zakupy :) mogłabyś zrobić recenzje któryś ze smakołyków :) ja żadnej z tych rzeczy nie kupuje xd
    Ja również nie mam czasu na spacery z norisem :c ale w weekend go zabieram ;)

    Serdecznie pozdrawiamy- Ola i Noris :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak struś to przedostatnie zdjęcie;0

    OdpowiedzUsuń
  22. U nas psina przestraszyła się już paru rzeczy, oszczekana została między innymi nowa doniczka, bojler i niebieska plandeka. U nas to norma, że niby taka dzielna, a potem na zwykły przedmiot koncert urządza.
    My na upały mrozimy konga, kostki lodu no i oczywiście ulubiony wąż ogrodowy, zabawy co nie miara.
    Naprawdę zazdroszczę wycieczek na plażę, u nas nie ma żadnej w pobliżu.
    Kość kakaowa może się okazać fajną sprawą. Ja kupuję te ze żwaczem w środku ( chyba wiesz o które chodzi ). Miętowe smakołyki są i w naszych szafkach, ale u nas występują pod postacią białego wałka ok. 12 cm.
    Obserwuję pozdrawiam i zapraszam do nas
    http://niszczycielsko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. Ogromnie mi zależy, by blog Was interesował i żebyście chętnie go odwiedzali :)