czwartek, 31 lipca 2014

Pierwsza kąpiel ( w wannie ) /31.07.14/

 Heeej!
      Tak.., dziś był wielki dzień. Pierwsza kąpiel Harry'ego. Widzieliście w poprzednim komiksie, jak wygląda pies wypuszczony na chwilę na podwórko. A, jak wygląda labek spuszczony na spacerze, kiedy odnajduje jedną, jedyną, niewyschniętą jeszcze kałużę? Tak, taką mętną, błotnistą wodę należy wykorzystać na wiele sposobów, np na relaksujący 'siad' w jej samym środku.




Patrzcie wszyscy, gdzie sobie siedzę !!!

Poszliśmy całą rodziną na spacer przez wioskę. Harry był w siódmym niebie. Niestety nie za bardzo się słucha, nie przybiega na zawołanie, a gdy widzi kumpla, to świat przestaje istnieć i liczy się tylko kolega. Na spacerze byliśmy około półtorej godziny. Harry cały czas biegał bez smyczy, jednak czasami go zapinamy, gdy widać wolno biegającego psa. Po pierwsze, jest to dla nas strach, nie wiadomo, czy ten pies nie jest agresywny. Po drugie, jak już napisałam powyżej, musielibyśmy się za naszym psiakiem uganiać. Niestety w najbliższym czasie, gdy będę sama gdziekolwiek przechadzała się z Harry'm, to nie będę mogła go spuszczać, boję się, że potem mogę z nim już nie wrócić. Kilka zdjęć ze spacerku poniżej:







Teraz przyszedł czas na część o kąpieli. Na początku, gdy wsadziliśmy go do wanny, Harry wytrzepał się z błota. Miliony brązowych kropelek pokryły biały sufit i ściany. Potem namoczyliśmy Harkę i szorowaliśmy. Był zaskakująco spokojny, niewykluczone, że ze zmęczenia. Potem spłukaliśmy, wysuszyliśmy i położyliśmy na ręcznik koło wanny i trochę go poczesałam. Harry dał nam się nawet wysuszyć suszarką! Był grzeczny, kiedy teraz to piszę, to śpi umordowany na kanapie :)










Moja babuszka ;)

Pozdrawiamy, M.
PS Dziękuję za 14 komentarzy pod poprzednim postem,  w życiu nie spodziwałam się tylu !! :)

poniedziałek, 28 lipca 2014

Kaszuby /25,26,27.07.14/

Witam!
        Wczoraj w nocy szczęśliwie powróciłam z trzydniowego biwaku :). Było naprawdę świetnie, wszystkim polecam rekreacyjne wakacje z psami.
        Pierwszego dnia, gdy akurat wsiadaliśmy do auta, by ruszać w drogę,  przypomniało mi się,  że nie mam przy sobie smyczy Harry'ego.  Otworzyłam więc bagażnik, wzięłam torbę z rzeczami Harki, wyciągnęłam tę smycz, i gdy wkładałam torbę z powrotem do przepełnionego bagażnika,  to spadła kosmetyczka , z której wszystko się wysypało. Widząc to, Harry migiem zabrał zestaw korektorów i uciekając zobaczył,  że brama jest otwarta, więc przez nią wybiegł.  Goniliśmy się tak po wiosce z dobre 15 minut zanim Harry przybiegł do mnie po przysmak, którym go ciągle zachęcałam. Potem jednak już ruszyliśmy w drogę, po drodze wstąpiliśmy do Kościerzyny na pizzę i lody,  do Lidla na małe zakupy i późnym wieczorem dotarliśmy do Czarliny. Około 21 mój tata z wujkiem zaczął składać namiot, zajęło im to jakieś 3 godziny, a że około 22 robi się ciemno, to mieli podwójne utrudnienie,  bo do naszego namiotu nie było załączonej instrukcji. Namiot wyglądał mniej więcej tak:



Nie dziwcie się, że wygląda jak po przejściu tornado, zostało sporo śledzi, rurek i sznurków nie użytych, jednak namiot stał :D. Tego dnia wydarzyło się jeszcze jedno. Harry zobaczył to:


Niby niewinny zbiornik z wodą, a jednak Harry w ciągu całego wyjazdu wykąpał się w nim przynajmniej 30 razy. W nocy,  gdy w piątek kładliśmy się spać, Harry wykąpał się w tymże stawiku i przez resztę nocy śmierdziało mokrym psem i rybami. Do tego było mokro,  a nawet bardzo.

        W sobotę wyjechaliśmy na cały dzień do zamku w Malborku. Bez psa! Gdy przejechaliśmy może z 200 metrów,  zatrzymaliśmy się,  bo w aucie coś śmierdziało kupą. Okazało się,  że każdy z osobna wdepnął w harusine gówno, które było koło samochodu! Harry dał nam o sobie przypomnieć, musieliśmy wycierać nasze buty o mech, który rósł przy drodze.



Nie będę opowiadać,  co w Malborku było,  bo w sumie mnie aż tak bardzo nie obchodzą zamki, ale mojego brata bardzo, więc  mu się podobało. Wróciliśmy około godziny 19, bo były straszliwe korki. Tego dnia Harry nie zrobił nic strasznego, w nocy był suchy. Był za to pierwszy raz w rzece. Baardzo mu się to spodobało,  jednak dużo zdjęć znajdziecie pod koniec posta.

       W niedzielę byliśmy calutki dzień na rzeką. Harry kocha wodę, więc gdy miał ochotę to tylko wskakiwał :). Bardzo podobał mi się ten wyjazd,  choć może bardziej, gdybyśmy nie musieli ciągle pilnować Harry'ego przed pójściem do stawiku. Mógł on go przecież totalnie zniszczyć i przedziurawić.








Moja kochana wydra


 Tu ze mną :)


Tak się wypoczywa na wakacjach :D



Gucio - posokowiec bawarski


Axel - książe wsi


Tobi



     Trochę krajobrazu ..


Zabieraj tego flesza :D





Harry we własnej osobie :)




Begonie <3



czwartek, 24 lipca 2014

Wyjazd /24.07.14/

Hejka!
U nas dziś był straszny upał. Nie dało się wytrzymać w dzień na dworze. Dziś nie wyspałam się w ogóle, Harry obudził się o 6 na siku, potem zasnął na około godzinkę i wstał. Dałam mu karmę, a on ani myślał o dalszym spaniu, tak więc musiałam zwlec się z kanapy (bo gdy wychodzę z Harry'm rano na chwilę na dwór idę spać dalej na kanapę, bo nie chce mi się iść do góry, do pokoju).Potem chciałam z nim poćwiczyć, ale przez upał nie mogłam (tak, wiem, wszędzie upał!!). Dopiero wieczorem powtarzałam komendy z Harry'm. Potem pozwoliliśmy sobie na zabawę z pięknie zdewastowaną piłką (zgadnijcie przez kogo?) i szarpaczem :)



Jutro wyjeżdżamy na trzydniowy biwak do Czarliny. To będą pierwsze noce Harry'ego poza naszym domem. Mam nadzieję, że obejdzie się bez przykrych niespodzianek, np, że nie okaże się w środku nocy, że Harry zrobił w nocy kałużę albo pogryzł materac i będziemy spać na flaku. Spodziewajcie się posta dopiero w poniedziałek, bo wracamy w niedzielną noc.






Na tych zdjęciach Harry wcina swój ulubiony przysmak - patyczek ze skóry wołowej otoczony filetem z kaczki :D

Trzymajcie kciuki za Harkę ;)
Pozdrawiamy, M.