sobota, 28 marca 2015

Roczek Harry'ego!! /28.03.15/

Dokładnie 24 marca moja KOCHANA MORDKA świętowała swoje urodzinki :)

A więc zacznę może od początku...

Pewnego dnia pewna labradorka urodziła piątkę szczeniąt - 4 dziewczynki i jednego chłopca. Wszystkie były prześliczne, urocze i kochane, więc od razu człowieki zarezerwowali sobie każdego z osobna. Nim skończyły dwa miesiące, wszystkie pojechały do swoich nowych domów. Został tylko jeden - chłopiec. Pani, która miała go wziąć, rozmyśliła się i malec nie miał dokąd pojechać, a robił się coraz bardziej niesforny. Właściciele postanowili oddać go za darmo, bo młody mocno dawał im w kość. Wtedy następnego dnia przyjechała po niego nowa rodzina. Państwo byli wysocy i mieli czarne włosy, najmłodszy synek był blondynem, a córka miała rude afro. Ogółem dziwna, ale wesoła rodzinka. Zabrali małego pieska do domu, dostał imię po głównym bohaterze ulubionej książki dziewczyny i nigdy nie był bardziej szczęśliwy...


Tak mniej więcej wyglądały pierwsze miesiące życia Harry'ego.. wszystko dokładnie opiszę, kiedy stuknie nam rok razem (14 maja), cały proces przybycia Haruni do domu był o wiele bardziej skomplikowany niż mogłoby się wydawać..  a teraz kilka zdjęć małej kulki :) 











fotka wygrała ostatnio konkurs





Harusiu! Kocham Cię mocniej niż Ci się wydaje, jesteś dla mnie najważniejszy na świecie. Kocham Cię za wszystko, mimo tego, że zjadłeś mi wiele rzeczy (i nie tylko mi), które mi się podobały i były dość praktyczne i potrzebne. Nigdy nie zapomnę chwili, kiedy w pięć minut rozwaliłeś swoje pierwsze legowisko, kiedy pierwszy raz pojechaliśmy nad morze, a ty podarłeś mi wtedy sukienkę (zresztą tyle ubrań podarłeś, że cyferek nie starczy), na pewno nie zapomnę, jak skąpałeś się w rowie melioracyjnym (pachniałeś i wyglądałeś wtedy jak kupa), moja mama z pewnością nie zapomni, jak będąc maluchem przeszedłeś cały dom aż do jej garderoby, żeby na środku zostawić jej piękny prezent. Nie zapomnę na pewno tego, że przez pierwsze trzy miesiące co noc spałeś nad moją głową na poduszce. Nie zapomnę, jak przewróciłeś starszą panią na plaży (całe szczęście, że się nie wkurzyła). Zawsze będę pamiętać twoje fikołki na trawie, nasze spacery, kiedy do czwartego miesiąca kompletnie nie chciałeś chodzić i nosiłam Cię, jak niemowlaka na rękach ("co pani ma tam na rękach? psa?!). Nie zapomnę, jak kładłeś się w ciągu dnia na naszych stopach.. Kochanie, tyle wspomnień mam z Tobą, że chyba nigdy wszystkich nie wymienię, ostatnio zjadłeś huśtawkę, na której bujałam się delikatnie z Tobą, kiedy byłeś papisiem (chyba Ci się  zbytnio nie podobało ;).

A tak świętowaliśmy... 















A z tego składał się torcik..



Wszystkie prezenty, prezenciki i psie paczki opiszę w innym poście, ponieważ jeszcze nie wszystkie doszły. Harry bardzo dziękuje za wszystkie życzenia :*

Do napisania!
Maria&Harry

piątek, 20 marca 2015

Czyżby wiosna? /20.03.15/


Hej, Kochani!

U nas już na maxa wiosennie, słoneczko świeci, ptaszki śpiewają, a Harry ostatnio na wszystko szczeka... Cudownie, prawda?

Dziś nie miałam lekcji w szkole, tylko wiosenną (a jaką by inną ;) imprezkę. Każda klasa wylosowała wcześniej jakąś piosenkę i miała ją dziś zaprezentować. Nam trafiła się arcywspaniała pieśń "Szalona Ruda", więc wszystko poszło na mnie, bo jestem ruda, szalona i do tego po szkole baletowej, dlatego ja układałam choreografię. Wyszło nam GENIALNIE, byłam z tych moich tancerzy taka dumna! Wygraliśmy całą tę szkolną zabawę i mamy dzień wolny od szkoły, kiedy zechcemy.
Potem poszłam z przyjaciółmi do kina na 'Zbuntowaną', nie mogliśmy nie pójść na premierę :)).

Fotka z tulipanem u góry jakoś mi się dziwnie bardzo podoba, jak pokazałam moim przyjaciołom, to myśleli, że to efekt grafiki google.  Zdjęcie takiego kwiatka robi się bardzo prosto. Wyniosłam wazon z tulipanami na trawnik (bo przecież każdy normalny tak robi) i zrobiłam zdjęcie, kiedy było dobre światło. Potem odrobinkę nasyciłam i wykadrowałam. No i gotowe :)




~*~

Wczoraj zastosowałam Wasze rady dotyczące biegania z Harrym. Za wszystkie ogromnie Wam dziękuję. Wzięłam więc na spacer zabawkę, smaczki, obroże ze smyczą i dużo zapału, no  i Harry'ego też :D. Na początku szło nam świetnie z piszczącą piłką w pysku, ale po jakimś czasie zaczęło mu się to trzymanie nudzić i ciągle gdzieś ją wypluwał. Potem było trochę gorzej, ale staram się być stanowcza i kiedy pies szarpie, mówię ostre 'NIE'. Wymyśliłam komendę 'go' i myślę,  że Harry już coś tam kojarzy. Jeżeli poczynimy jakieś postępy w tejże wspaniałej dyscyplinie biegania, to od razu Wam tu coś naskrobię. :))

Poniżej kilka fotek, przyznaję się, nie są najświeższe, ale zawsze jakieś..







Harry'emu zawsze podobały się yorki, ale te w różowych kubraczkach jakoś szczególnie..


Jutro mam dość pracowity dzień, od wczesnego popołudnia będę na rajdzie Monte-Karlino jako... ratownik! Raptem dwa razy byłam na szkoleniu, a już pojadę na tak zwane zabezpieczenie. Normalnie, jak się dowiedziałam, to nie mogłam uwierzyć. Prawie wszyscy na tym szkoleniu są ode mnie starsi i wydaje mi się, że o wiele więcej wiedzą niż ja. Kurcze, myślałam, że wezmą mnie za parę miesięcy najszybciej, a tu proszę.. Nie mogę się doczekać, o wszystkim opowiem Wam następnym razem :)

Chciałabym Was też zaprosić na bloga o Roxi (pewnie niektórzy z Was go kojarzą), który ma zmieniony adres: kundelkaijejwlascicielka.blogspot.com




Do napisania!
Maria&Harry 

sobota, 14 marca 2015

Co z Ciebie wyrośnie, Harry? /14.03.15/

Albo co już z Ciebie wyrosło... Mówili, że jak labek skończy roczek, to będzie grzeczny, wychowany, idealny.. zostało Ci jeszcze 10 dni, żeby ta magiczna obietnica się spełniła...  


Zapewne już się domyśliliście, że Harry wkrótce kończy rok, a nawet jeśli chciało Wam się policzyć, to wiecie,  że będzie to 24 marca, dokładnie trzy miesiące przed moimi urodzinami. 


Ci, co czytają każdy post albo prawie każdy, zapewne już wiedzą, że Harry to wyjątkowo nadpobudliwa jednostka... Ostatnio przeszedł samego siebie. Zjadł huśtawkę, dosłownie! No, może poza metalowymi częściami, ale cała reszta poszła pod psi ząb! 



~*~

Ostatnie dni były bardzo uciążliwe. Zazwyczaj wracałam około 17.30 do domu,  jadłam obiad i wychodziłam na spacer z Harrym, choćby tylko na pół godziny, żeby miał trochę przyjemności. Potem obrabiałam lekcje po parę godzin i około 24 padałam na łóżko, na którym oczywiście leżał już... kto? Nie kto inny jak Harry :) podsumowując - nothing interesting 





Próbowałam ostatnio trochę biegać z Harrym,  ale coś nam  nie wychodzi. To znaczy przebierać nogami potrafimy i to całkiem nieźle,  ale jak tylko Har poczuje,  że biegniemy, to  zaraz łapie smycz w pysk i świruje. Już próbowałam jakiś komend i tak dalej, ale nic z tego. 
Ktoś mógłby coś nam poradzić? Będę bardzo wdzięczna.




Ten weekend mam cały zawalony, dziś rano odrobiłam z grubsza lekcje, potem parę godzin zbierałam żywność dla Caritasu, jutro od 10 do 15 mam szkolenie na ratownika, a następnie korki z chemii. I gdzieś pomiędzy moim napiętym grafikiem byłam z psem na spacerze, napisałam ten post i zamówiłam paczkę z zooplusa, bo karma - Markus-Muhle nam się kończy, a Harry innej nie tyka. 


Do napisania!
Maria & Harry

PS Nagrody już kupione, muszę się jeszcze tylko wyposażyć w 4 specjalne koperty i wyślę jak najszybciej, wszystko dotrze do Was na pewno przed Wielkanocą. Całusy :* 

poniedziałek, 9 marca 2015

Wyniki! /9.03.15/

Przepraszam, że musieliście czekać.. tak się składa, że w weekend skończył mi się internet (brak dostępu do świata) i nie miałam, jak wejść na bloggera. Druga sprawa jest taka, że nie mogłam się za nic zdecydować, kogo wybrać, więc poprosiłam rodziców o pomoc. Ocenianie przerosło moje umiejętności, totalnie nie potrafiłam wybrać. Kiedyś myślałam, że jak organizatorzy konkursu piszą, że chcieliby nagrodzić wszystkich, że im przykro itp. to, że to wymyślają, bo po prostu wypada takie coś napisać. Teraz wiem, że raczej mówią to szczerze, ja też chciałabym nagrodzić wszystkich, ale z wiadomych przyczyn nie mogę. Prace przysłało 9 osób, trochę się zawiodłam, sądząc po komentarzach wywnioskowałam, że będzie ich więcej - w związku z tym nagradzam.... cztery osoby!

1. Maję z bloga o Pianie: mojepsieszalenstwo.blogspot.com

Hej, Pian z tej strony - właśnie przed chwilą Human przekazała mi patyk, czy jak to się tam mówi. W każdym razie opiszę teraz miasto moich marzeń, jak w temacie zresztą. No to miłego czytania...
Więc w moim wymarzonym mieście przede wszystkim nie powinno być ludzi. Jest to jednak niemożliwe, więc nie wychodząc poza pewne granice, powinno być tak, że ludzie nie zwracają uwagi na psy. Nie swoje, rzecz jasna (swojemu psu ZAWSZE poświęcaj najwięcej uwagi), tylko obce, które spotykają na ulicy. To w sumie dość dziwne - przecież przeciętny człowiek idąc ulicą nigdy nie wita się z każdym napotkanym przechodniem, a tym bardziej go nie dotyka. Z nami psami jest jednak inaczej - każdy pies musi być wygłaskany, wychwalony i w ogóle wypieszczony przez każdego obcego człowieka.
W mieście moich marzeń, ludzie, którzy chcą pogłaskać psa, po prostu o to pytają właściciela. A ludzie, których pies nie interesuje, ignorują go. To nie jest aż takie trudne!
Czytałem też ostatnio Twojego bloga, i zauważyłem, że napisałaś o wybiegach dla psów. Moim zdaniem, powinno być nie tyle więcej wybiegów, co mniej zakazów o spuszczaniu psów. Właściwie wychodzi na to, że my psy, nie możemy nigdzie porządnie się wybiegać - no bo jest wybieg, ale są na nim inne psy, i jest ich dużo i... to zbyt trudne dla niektórych. Więc może by tak zdjąć zakazy odnośnie spuszczania psów w lesie? Chociaż niektóre. Przecież psy nie przeszkadzają nikomu, zwłaszcza w takim miejscu jak las. No bo na ulicy, to i owszem, ale w lesie? Ludzie powinni być zdecydowanie bardziej otwarci na nas. Byłoby tak fajnie!
A a propos otwartości - wiecie, że z psem nie można wejść prawie nigdzie? Strasznie mnie denerwują te ciągłe zasady, że z psem nie można pójść do sklepu, na plażę, do restauracji... Do restauracji chyba najbardziej, bo tam można coś zjeść. W każdym razie strasznie denerwuje mnie to, że nie mogę pójść z Human do restauracji, by coś zjeść, bo wszędzie są zakazy. A my przecież nikomu nie przeszkadzamy, jeśli jesteśmy dobrze ułożeni. A czasem to nawet ludzie zachowują się znacznie gorzej od nas, mimo, że powinno być odwrotnie... dziwne to wszystko.
Więc wstęp z psem powinien w mieście marzeń być jak najbardziej możliwy - pies też człowiek w końcu.
No, dodałbym do tego miasta jeszcze darmowe kiełbaski codziennie... Ale to już inna historia. Niezbyt prawdziwa zresztą.




2. Alę z bloga o Lunie swiatoczamiluny.blogspot.com


A więc jak wyglądałoby miasto psich marzeń?

Hmm... może zacznę od tego czym by się różniło od obecnych miast (głównie mam na myśli moje).

No to najpierw bardziej realne rzeczy:

* Przede wszystkim nie wyobrażam sobie miasta idealnego dla psów bez wybiegów. Jest to rzecz ważna, bo niestety pod względem prawnym psa możemy puścić tylko na swoim terenie bądź wybiegu. Uważam, że każde miasto powinno wybiegi posiadać.

A jak miałyby wyglądać te wybiegi?

Duży, ogrodzony teren podzielony na dwie części - jedną większą dla wszystkich psów oraz drugą - mniejszą dla psów z problemami, chorych bądź innych, które z różnych przyczyn nie biegałyby z innymi psami, a tak jak inne potrzebują ruchu. Dodatkowo na co którymś wybiegu fajnie by było jakby znajdował się tor z przeszkodami. Nie każdy ma teren na którym mógłby trenować, a byłoby to dla psiaków świetnym urozmaiceniem spacerów.

* Kolejną niezwykle ważną rzeczą są kosze na psie odchody i to aby regularnie je opróżniali. Najlepiej by było aby przy każdym koszu był spory zapas woreczków, aby jeśli ktoś by zapomniał mógł posprzątać po swoim psiaku. Wydaje mi się, że wtedy więcej ludzi by sprzątało. 

* Następnym udogodnieniem byłby większy wybór psich rzeczy w marketach i sklepach. Powinni chociaż dodać "lepsze" karmy do marketów. 
No, ale jeśli nie większy wybór w sklepach to co?
Więcej zoologicznych bądź większy wybór w zoologicznych.

* Kolejna rzecz to większa dostępność psich rzeczy stacjonarnie. Wiele rzeczy możemy zamówić tylko na internecie, co często jest utrudnieniem, bo płacić za wysyłkę, czekać, no i nawet nie można zobaczyć dokładnie produktu. 

* Ostatnią rzeczą z tych bardziej realnych są przepisy. Tu nie możesz puścić psa, tam nie możesz, a wybiegu brak. Po psie masz sprzątać, a koszy brak. Wymagają od nas tego i tego, a my nie mamy nawet jak się do tego dostosować. Na większość plaży z psem nie pójdziesz, bo zakaz. Wszędzie zakazy i nakazy.

* Więcej DOBRYCH miejsc szkoleniowych, szkółek agility itp. - niestety tych miejsc nie jest dużo. Wiele szkoleń opiera się jeszcze na złych, a wręcz tragicznych zasadach. Zero przyjemności dla psa, tylko karcenie go. Powinien być większy wybór.

* Zadbane schroniska - wiem, że jest to dość trudne. Potrzeba dużo pieniędzy, ale potrzeba też dobrych chęci! Ja kiedyś chcąc zorganizować akcję na rzecz schroniska nie mogłam na początku nawet tam wejść, by dowiedzieć się więcej. Oczywiście nie byłam sama tylko z osobami dorosłymi. Po jakimś czasie w końcu mnie wpuścili. No błagam, chcesz pomóc psiakom i kociakom, a oni ci nawet nie dają możliwości. Co to za schroniska?! 

* Możliwość bezproblemowego wejścia np. na teren kawiarni z psem

No i teraz czas na rzeczy mniej realne:

* Psie siłownie/ kluby fitness - nie każdy w domu ma tyle sprzętu, wolnego miejsca żeby ćwiczyć z psem. Dobre chęci cudów niestety, ale cudów nie zdziałają. Dodatkowo w takim psim klubie fitness pies ćwiczyłby pod czujnym okiem trenera. 

* "Psiolubne" jeziora, stawy, baseny - miejsca w których pies może się swobodnie schłodzić

* Częściej spotykane miejsca do rehabilitacji zwierząt 

No i na koniec zostawiłam bardzo ważną rzecz, a mianowicie nastawienie ludzi. Wmawianie dzieciom, że każdy pies jest zły i gryzie to istna tragedia. No i katastrofą jest też odwrotne działanie. Pozwalanie dziecku podbiegać do każdego psiaka i go zamęczać. No i jeszcze nastawienie ludzi z psami. Idzie sobie człowiek z psem i nie daje mu wolności. Widać, że to szczeniak i chce się wyszaleć, ale na metr nie może odejść. No przecież spacer jest dla psiaka i mu jest potrzebna swoboda. No i dochodzą jeszcze inne problemy z ludźmi. Podłażenie z psem do każdego psa, puszczanie niegrzecznego psa, aby sobie wolno chodził, odciąganie psa od innych psów. Można by tak wymieniać i wymieniać. No, a bez dobrego nastawienia ludzi miasta psich marzeń nie "zbudujemy". 
To już chyba wszystko co wpadło mi do głowy. Nie wiem czy mój psiak byłby z tego tak zadowolony, bo to nie są przecież z nieba spadające kiełbasy, ale ja żyjąc w takim mieście byłabym prze szczęśliwa.






'Miasto psich marzeń? Z punktu widzenia mojego psa to zapewne miasto wygląda bardzo 'mięsnie'. Drzewa; parówki a na to korona z kurzych łapek, trawa jako suche chrupki, patyki jako kości, ławeczki jako mięso wołowe.  A dalej? Po prostu nie wiem na co jeszcze może wpaść mój pies.
Jednak z punktu widzenia człowieka obraz idealnego miasta staje się poważnym tematem do rozmów, wystrzegania argumentów czy konkretnych opisów. Razem z biszkoptem mieszkamy na wsi czy małym miasteczku (ok. 4 tysiące ludzi to jednak nie miasto?). Zdecydowanie zmieniłabym w naszej wsi o wiele więcej niż się da, ale jednak nie wszystko zależy ode mnie.
Podstawowa rzecz to wydaje mi się że kosze na śmieci z woreczkami na odchody. Może sam fakt pojawienia się takich woreczków przy koszach które nie będą rozłożone tylko przy głównej drodze ale i tych bocznych zobowiąże każdego spacerowicza do sprzątania psich qup. Nie raz zdarzyło mi się wdepnąć w brązową niespodziankę, a pod względem estetycznym to nawet nie wspomnę jak to wygląda. Wieś jak to wieś, pola, lasy, łąki, pola, lasy, łąki.. Są tereny pod lasem które stoją zarośnięte kompletnie niezdatne do użytku. Czy nie można by tego było przeznaczyć na wybieg dla psów? Czy miliony może kosztować projekt, 'kilkanaście' słupków i siatkę? A no może.
Projekt takiego wybiegu według ustaw i prawa powinien być wykonany odpowiednio i solidnie. Pomimo wszystko znajdą się w tym jeszcze niepotrzebne wydatki typu 'slalom', milion pięćset sto dziewięćset ławeczek dla właścicieli by mogli gdzieś posadzić dupke. Ale o to w tym chyba nie chodzi prawda? Nie potrzebujemy miliona elementów agility które mogą być niebezpieczne dla naszego psa i miliona ławeczek na wybiegu. Wybieg to miejsce w którym możemy spuścić psa i się z nim bawić nie bojąc się o to że zobaczy sarnę i mamy po psie, czy wpadnie pod samochód. Jeśli gmina nie ma funduszy na zabawki typu 'slalom', hopki, to zawsze można to dodać w innym czasie prawda?
Podejście ludzi do psów czyli temat na dłuższą metę i czas.
Spacerując sobie po naszej wiosce po jej 'obrzeżach', zauważyliśmy jadący samochód no to wio bardziej pod płot by nas nie rozjechało na kwaśny placek. A wtedy co? A no zostaliśmy zbesztani za to że 'chodzimy pod czyimś płotem'. Kolejna sytuacja? A proszę bardzo. Spacerujemy sobie i wkraczamy na ulicę 'psów ogrodowych' (czyt. ma ogród=nie potrzebuje spacerów). No i jak to bywa psy naokoło skaczą, szczekają, warczą no i zostaliśmy zbesztani za to że znowu (o zgrozo!) chodzimy pod płotem i tym samym denerwujemy ich psy (następnym razem wejdziemy wprost samochodu który ciśnie 100km/h).Takie zachowania ludzi są irytujące, wkurzające, niemiłe i długo by jeszcze podawać.. Wydaje mi się że na wsi ludzie są bardziej ekscentryczni, podatni na niemiłe słówka. Choć zapewne ci w mieście też lekko nie mają. W mieście psich marzeń ludzie powinni tolerować psy i ich właścicieli, nie zachowywać się jak pępki świata. Przede wszystkim tolerować i nie traktować jak ostatnią odrazę świata. Miasto psich marzeń to też miłość z strony właściciela do pupila. Kto w tych czasach nie lubi być kochany? Kto w tych czasach nie lubi mieć dostatek, wsparcie? Porównanie psa do człowieka jest troszkę nieodpowiednie ale.. tak po prostu. Są ludzie którzy wracają do domu po pracy i mają wszystkiego dosyć, zapominają że pies od 9 godzin siedzi w salonie i zapewne naciska na pęcherz. Ale są też tacy którzy pomimo 9 godzin pracy w ciągłym ruchu wyjdą z psem pobiegać po lesie. Na wsi jest o to ciężko, jest duża część osób które znam i spacerują z swoimi psami dosyć często, ale pomimo to nie jesteśmy zdolni na tyle by pozwolić naszym psom się razem pobawić. Myślę że dużym pozytywem dla właścicieli jest też możliwość wejścia do centrum handlowych czy restauracji.  Osobiście sama nie wiem po co komu z psem do centrum handlowego, ale wydaje mi się że wejście z psem do kawiarni jest dobrym pomysłem. A obsługa gdy zaproponuje wodę dla psa to łohohohoo! Cud miód i orzeszki! Ale niestety nie wszystko zależy od samego miasta czy gminy, ale od właściciela danego miejsca.
Długo by wymieniać co by rzeczywiście mogło się pojawić w takim mieście psich marzeń. Ale wydaje mi się że wymieniłam podstawowe rzeczy. Tylko czasem to wszystko jest trudno zagwarantować..

Życie w parówkowym świecie to by było coś, żadnych zmartwień..'
Miasto psich marzeń
Gdy pańcia z pracy wraca,
To za uszkiem mnie fajnie paca.

Mimo ogromnego zmęczenia,
ma zawsze siłę mnie na spacer zabierać.

Tu parówka, tam szyneczka,
z każdej strony goloneczka!

Na wybiegu moi znaj, 
którzy są naj-naj!

Siedzę, leżę, biegam, latam!
A gdy padnę? No to padam!

Gdy poważne potrzeby swe załatwiam,
to pańcia je zawsze zbiera- nie jak ten sknera!

Gdy wracać do domu czas,
ludzie chętnie pozdrawiają nas!

Wieczorem pańcia zasypia w swym łóżku mówiąc cicho;
- Dobranoc kochany Puszku!
Bo to miasto psich marzeń jest!

4. Rafaelę z bloga o Pusi: pusia-i-ja.blogspot.com
Nie wiem od czego zacząć, to może zacznę od tego co mi do głowy pierwsze przychodzi. W mojej idealnej psiej okolicy z pewnością jest, no niestety schronisko. A w tym schronisku oczywiście fachowa opieka. Można sobie poczytać jaka opieka i jakie "schronisko" jest u nas, na moim blogu w poście "My ciebie już nie kochamy..." http://pusia-i-ja.blogspot.com/2015/02/my-ciebie-juz-nie-kochamy.html Biedny piesek, ale na pewno nie jego jednago spotkał taki los. Nawiazując jeszcze do schroniska to marzę żeby te psiaki były regularnie szczepione, badane i pielęgnowane, oczywiście na koszt gminy. Z mojej okolicy zostawię tylko niewielki ruch, wiele polnych dróg oraz te rzeczki, za którymi psiaki szaleją. Fajnie by byłyo gdyby stanęły kosze ze sprzętem na psie sprawy. (no niestety u nas na próżno szukać).
 Czytając post konkursowy od razu odszukałam w mojej głowie artykuł z PP. Życie z psem za granicą to istna bajka (niestety nie znalazłam tego numeru, więc posłużę się pamięcią). Marzy mi się świat holenderski. Każdy wolontariusz i kazda próba pomocy jest bardzo mile widziana. Prawie wszystkie organizjacje uważają, że zwierzęta są istotami, z którymi trzeba się liczyć i które zasługują na traktowanie z szacunkiem. Cytacik: "Jeśli zauważysz w Holandii psa w potrzebie, zadzwon pod numer 144 (czynny 7 dni w tygodniu i 24 godziny na dobę).  Pod tym numerem możesz zgosić zaniedbanie i znęcanie się nad zwierzętami. W zależności od rodzaju zgłoszenia, zostanie ono przekazane policji, Organizacji Ochrony Zwierząt czy Krajowej Inspekcji Ochrony Zwierząt". No i nareszcie jakiś konkret! To jeszcze nie koniec naszych zachcianek, chyba każdy marzył, że podczas kolacji w restauracji ktoś pomyśli o jego pupilku i da mu wodę i coś na smaka.


Dla nas restauracja to za mało, chcemy wszędzie wchodzić z psiakiem i być życzliwie przyjmowani, a kto by nie chciał? Przeglądająć internet natkełam sę na ciekawy wątek, jednak my chyba na takie coś nie liczymy. Pierwsza restauracja stworzona tylko i wyłącznie dla czworonogów: http://www.londyn.webd.pl/newsy-komentarze-328.html  Jeśli chodzi o jakieś cudeńka to może aquapark dla ogoniastych ?! 

 Pierwszy obraz jaki pzyszedł mi do głowy to raj dla psiaków, wszedzie szyneczka, mleczko, piłki, piłki i pieszczoty. Może tak właściwie to ludzkość dąży do takiego Świata. A może wręcz przeciwnie, nie będzie ich to wogóle obchodziło jak żyją zwierzęta ?! Temat uważam za wyczerpany z mojego punktu widzenia, (zdjęcia nie sa mojego autorstwa, tylko z internetu).

*******

Wszystkim serdecznie gratuluję !!

Prosiłabym wyróżnione osoby o mailowy kontakt :) 


Konkursy na moim blogu na tym się na pewno nie skończą. Następny będzie wkrótce, jakoś na początku wakacji, a może i nawet wcześniej. Jaki chcielibyście, żeby był? Jeżeli macie jakieś sugestie, to proszę napiszcie mi w komentarzach. Fotograficzny, na lajki, na Wasze głosy - komentarze, na jakiś tekst, a może rozdanie? Tym razem Wy wybieracie :) 

czwartek, 5 marca 2015

Przepis na... ciasteczka muesli! /5.03.15/

Hej!
No, to dziś pieczemy ciacha dla... psa i człowieka!
Jak to?
Tak, moja rodzina (ze mną na czele), mówiąc niespecjalnie kulturalnie, zażeramy się nimi. Są przepyszne i dają dużo energii (co niezbyt dobrze wpływa na Harry'ego, bo z niego to czasami energia  aż paruje).
Okay, koniec wstępu, nigdy nie lubiłam ich czytać.




Składniki:
~ 5 dojrzałych bananów
~ 3 szklanki płatków owsianych
~ łyżka miodu




Wykonanie


1. Obrane banany rozgniatamy.

2. Dodajemy płatki i miód.

3. Wykładamy wszystko równomiernie na blachę wyłożoną pergaminem.

4. Pieczemy w 180 stopniach 35-40 minut.

5. Kiedy trochę przestygnie, to kroimy na kawałki.

DONE!



SMACZNEGO !!

PS Wyniki konkursu będą w niedzielę wieczorem, prace możecie wysyłać do soboty włącznie!